„100. lecie wielkiego pożaru w Krasiejowie ”
W 2013 roku minęła 100 rocznica wielkiego pożaru wsi Krasiejów (ówczesny Krascheow). Dnia 31.03.1913 roku głośno biły na alarm dzwony z nowo wybudowanego kościoła w związku z pożarem, który objął drewnianą zabudowę wsi.
Przyczyną pożaru były prawdopodobnie iskry z przejeżdżającego przez wieś na trasie Fosowskie - Opole pociągu nr 708. Jak donosił „Katolik” (regionalna gazeta) o godzinie 1.00 w południe pożar objął 15 gospodarstw z 45 budynkami w centrum miejscowości i dotknął 25 rodzin. Według relacji mieszkańców i pracujących w polu rolników pociąg ciągnięty przez dwie lokomotywy, miał prawdopodobnie opóźnienie, gdyż poruszał się z większą niż dotychczas prędkością i „mocno buchała z niego para”. Iskry zaprószyły ogień i znajdująca się nieopodal torów stodoła karczmarza Jana Brondra zaczęła płonąć. Pożarowi sprzyjał nie tylko silny, wiejący tego dnia z południa wiatr, ale i częściowo słomiane pokrycie dachu. Ogień szybko przenosił się z budynku na budynek i w płomieniach stanęły pozostałe domostwa.
W pożarze spłonęło ponadto 25 sztuk bydła, drób, świnie i psy. W wielkim niebezpieczeństwie znalazł się wtedy nowo wybudowany kościół i jak podawała gazeta, „tylko dzięki wspólnym siłom strażaków z Kolonowskiej, Zawadzkiego, Ozimka, Fryderykowego Grodu” (Grodźca) i ostatecznie straży opolskiej, udało się ochronić świątynię, budynek szkoły i dom chorych przed pożarem.
Straty materialne pogorzelców były bardzo duże, dlatego do dyrekcji kolejowej w Katowicach wysyłano rachunki i prośby o odszkodowanie. Ta jednak zażądała dowodów na to, że przyczyną pożaru była przejeżdżająca lokomotywa.
Właściciele domów w większości nisko lub wcale nie ubezpieczeni, nie otrzymywali odszkodowań. Dlatego też prowincjonalne towarzystwo ogniowe zaskarżyło fiskusa kolejowego. Sprawę rozpatrywał sąd ziemiański dokonując wizji lokalnej w Krasiejowie i przeprowadzając wywiady z mieszkańcami i świadkami zdarzenia. Przesłuchiwanych było wielu urzędników kolejowych. Byli i tacy, którzy chcieli przypodobać się lokalnym władzom kolejowym i donieśli, że przy stodole pana Brondra stała szopa mistrza stolarskiego Stanisława Bursego i pomawiali go o zażegnanie ognia z piecyka, który stał w pomieszczeniu rzemieślnika. I takie donosy złożyli u wyższych władz kolejowych. Na szczęście, znaleźli się świadkowie, którzy akurat w tym czasie przebywali u mistrza Bursego w szopie i mogli zaświadczyć, że „piec tego dnia był zimny i nie było w nim ognia”.
Przypominając tę tragiczną historię sprzed 100 laty, należy życzyć zarówno mieszkańcom Krasiejowa, jak i innych miejscowości naszej gminy, aby nie tylko podobne, ale wszelkie żywioły i nieszczęścia nigdy nas nie dosięgały.
Sylwia Widawska
Artykuł prasowy z 1892 r. |
Artykuł prasowy |
Artykuł prasowy z roku 1925 |
Artykuł prasowy z 1915 r. |
Artykuł prasowy z 1926 r. |
Artkuł prasowy z 1928 r. |